Wybaczanie

Wybaczanie

„Wybaczcie im bo nie wiedzą co czynią”. Przyszedł do mnie, kolejny cytat z biblii. W nocy.

Wybaczanie jest procesem, już o tym pisałam. Jestem na etapie, gdzie żałoba miesza mi się z wybaczaniem. Żałoba dotyczy utraconego dzieciństwa. To odeszło bezpowrotnie. Już nie dostanę tej bazwarunkowej miłości, akceptacji, wsparcia, uwagi, zrozumienia, zasługiwania, braku krytyki. Nie doznam ciepła przytulonego dziecięcego ciałka i nie usłyszę ciepłych słów miłości. To odeszło bezpowrotnie. Nie jestem już dzieckiem, jestem dorosłą osobą. Uznałam swoje deficyty, uznałam swoją krzywdę. Czas stanąć w dorosłości, brać odpowiedzialność za własne życie. Emocje dziecka przytulone. I to nie tak, że nie będę wracać do mojej małej wewnętrznej dziewczynki, będę, jeśli mnie zawoła. Dziś jednak staję do swojej siły.

 Jeszcze tli się ta żałoba. Wiem jednak, że Ci moi rodzice, odcięci od siebie, nieświadomi, mogli dać jedynie to, co sami w sobie mieli, nic ponad to. Sami byli dorosłymi ze swoimi skrzywdzonymi wewnętrznymi dziećmi. Nie mieli w sobie miłości więc jak mogli ją dać? Zatem nie wiedzieli co czynią. W ich przekonaniu wszystko było tak jak należy. W swoim postępowaniu lub też w jego braku (bo u mnie raczej o to chodziło) nie dopatrywali się żadnych uchybień. Oni nie mieli totalnie świadomości.

Nie wiedzieli, że to jak ja się czuję w relacji z nimi jako dziecko przeniosę podświadomie na wszystkie swoje relacje w życiu dorosłym, że wszystkie moje kontakty międzyludzkie były wierną kopią mojego kontaktu z nimi. Czy gdyby wiedzieli mogłoby być inaczej? Tego nie wiem, ale nie czas i miejsce się nad tym zastanawiać. Przekaz, który do mnie przyszedł jest wyraźny: nie wiedzieli, co czynią.

Taka refleksja nie pojawiłaby się jednak po uprzednim uznaniu mojego bólu, cierpienia, samotności i nie daniu wsparcia samej sobie, nie staniu się dla siebie najlepszą mamą i tatem.

To przesłanie z biblii odnosi się również do moich byłych partnerów. Ich nieświadomość, że naszymi wyborami w życiu kierują podświadomie zapisane schematy z dzieciństwa w pewien sposób usprawiedliwia ich zachowania. I to nie jest tak, że ja pozwalałabym teraz sobie na bycie w niesatysfakcjonującym związku. Teraz nie. Musiałam jednak tego wszystkiego doświadczyć, poczuć, zrozumieć, że oni nie umieli inaczej, że projektowali na mnie swoje deficyty emocjonalne z dzieciństwa, że byli małymi chłopcami w skórach dorosłych mężczyzn, którym wpojono takie przekonania, jak: ”mężczyźni nigdy nie płaczą”, „bądź grzecznym chłopcem” , „facet musi być silny”, czy „faceci nie okazują emocji”.

 Ci mężczyźni więc kompletnie nie wiedzieli o co kaman. Przekonani o słuszności swojego postępowania i decyzji, które podejmują nie mieli zielonego pojęcia jakie programy nimi kierują. Nie posiadali wiedzy, że są uwikłani w jedyny znany, ich podświadomości, sposób nawiązywania relacji damsko – męskich, taki który odpowiadał ich wzorcom kontaktu z rodzicami.  Nie wiedzieli zatem, co czynią. I z takiego punktu widzenia WYBACZAM im.

Puszczam to wszystko bogatsza o szereg doświadczeń, z których mogę teraz tylko czerpać garściami. Bo widzisz wszystko jest „nie tak jak myślisz”.