Bądź jak bezpretensjonalne dziecko.

Bądź jak bezpretensjonalne dziecko.

Poszłam jak co dzień na spacer z moim psem, a właściwie suczką. Wyruszyłam w  ulubione miejsce w naturze, a że popołudnie było przepiękne zachwycałam się otaczającym mnie światem. W przededniu jednego z najpiękniejszych miesięcy w roku, jakim jest maj ogarnęłam wzrokiem tę soczystą zieleń wokół i przepych biało – różowych kwiatów na gałęziach drzew.

Potrzebowałam tego samotnego spaceru. Kiedy zwracasz się ku swojemu wnętrzu, kiedy pragniesz coś tam jeszcze odkryć, albo znaleźć odpowiedź na nurtujące cię pytania, to taka sceneria, sceneria natury i ciszy przyrody przerywana śpiewem ptaków, zdaje się być najlepszym miejscem. W przyrodzie odnajdujesz spokój i równowagę, kroczysz i patrzysz na te cuda, które Cię otaczają, które są częścią planety, na której Ty też mieszkasz. Kiedyś, przed wejściem na ścieżkę rozwoju nie byłam taką zwolenniczką spacerów po lesie i błotnistych łąkach, po prostu nie widziałam tego gdzie jestem i co mnie otacza. Jaka byłam ślepa!

No więc idę, przemierzam, te znane mi ścieżyny. Mój pies ma gdzieś moją refleksyjność. Wącha różne miejsca i ciągnie samowydłużającą się smycz, bo najwidoczniej ją interesuje zupełnie coś innego niż mnie. Wychodzę ze skraju lasku, wciąż podążam wąską ścieżką, słyszę w oddali odgłosy dzieci choć jeszcze ich nie widzę.

Abigail (bo tak ma na imię moja suczka) tym razem wyprzedza mnie. Truchcze na swoich krótkich łapkach, uśmiecham się. Ona jest taka śmieszna. Dostrzegam w oddali małą grupkę dzieci. Zbliżam się do nich, idę w ich kierunku. Stoją na ścieżce, którą ja podążam. Jestem już bardzo blisko. Dostrzegam troje dzieci w wieku od 4 do 6 lat. Są głośne, szczebioczą coś między sobą. Mają brudne od ziemi ubranka i rozwichrzone od wiatru włosy.

– Dzień dobry- słyszę dziecięce głosy i widzę uśmiechnięte twarze.

-Dzień dobry – odpowiadam.

Troje dzieci otacza mnie znienacka i okazuje ogromne, spontaniczne zainteresowanie moim czworonożnym towarzyszem. Padają słowa zachwytu i dużo piskliwych pytań dotyczących mojego psa. Mała dziewczynka zadziera główkę do góry patrząc mi w oczy i, ukazując swoje braki w przednim uzębieniu, pyta bezpośrednio czy może pogłaskać Abi.

Jestem zdumiona ich dziecięcą otwartością, ufnością, szczerością. Przecież one mnie nie znały, a mimo to nie projektowały w swoich dziecięcych główkach ciemnych scenariuszy o tym, że mogę być zła i np. wsadzić je do wora i porwać. Nie, one nie zakładały nic złego. Z ufnością mnie zaczepiły. Chciały poznać mojego psa i po prostu to zrobiły. Ta chwila, ten moment liczyły się dla nich najbardziej. To było to, co jest ważne.

Bez zastanawiania się i analizowania czy takie zachowanie jest ok. Te dzieci pojawiły się w tym samym momencie co ja na tej samej ścieżce i w jednej chwili postanowiły, że chcą poznać mnie i mojego psa. Zadawały pytania szczebioczącym głosem. Pytania bez redagowania i kontroli. Dzieci miały umorusane buzie, a dziewczynka bez jednego ząbka z przodu śmiała się najszczerzej i najgłośniej kucając przy moim psie i w ogóle nie zastanawiając się nad tym, że jej szeroki, od ucha do ucha, uśmiech ukazuje ten widoczny ubytek w uzębieniu.

To spotkanie, choć było przesympatyczne, nie trwało długo. Energia dzieci wibrowała wśród trawiastych łąk. Kiedy zaspokoiły swoją ciekawość, chichocząc i ruszając energicznie swoimi ciałami pobiegły gdzieś hen w drugą stronę, pewnie po nową przygodę.

Bądźmy jak te dzieci! Zachwycajmy się cudami świata, w zaufaniu, z otwartością na przyjęcie najfajniejszych doznań…………a potem biegnijmy dalej, w stronę lasu, jak one, gotowi na nowe, nieznane.